S.A.S. - Cel i Miejsce… cz.2

S.A.S. czyli inaczej pomysł na życie, którym chcemy Was zarazić, ale zanim to zrobimy pokaże Wam, że realizacja naszego marzenia od samego początku wymagała żelaznej motywacji do działania, wielu długich godzin pracy, sporo wylanego potu, bandy przyjaciół chętnych nam pomóc i wielu serdecznych ludzi, których spotkaliśmy na swojej drodze.

Skąd pomysł na S.A.S.? Odpowiedź jest bardzo prosta – CEL. Jasny i sprecyzowany. Potrzebowaliśmy miejsca by móc się dalej rozwijać. Nasza dotychczasowa praca, poza niezbędnymi do życia pieniędzmi, przestała dostarczać podstawowego paliwa, które napędza nas do życia – PASJI. Mieliśmy dość otaczającego nas marazmu wielkich korporacji i sieciówek. Nadeszła pora by wrócić do korzeni, do starych zasad i w końcu raz na zawszę się od tego odciąć. Nie poświęciliśmy ani chwili na kreowanie celu, on po prostu był w nas od zawsze. Co gorsza poczucie marnowanego czasu, wzbudzało w nas coraz większą gorycz. Robiliśmy rzeczy których nie kochamy jednocześnie patrząc, jak coraz szybciej oddala się od nas to, co tak naprawdę dostarcza nam energii do życia. Skąd się wziął nasz cel? Już wiecie. Pierwszy najważniejszy krok wykonaliśmy, mając wyznaczony solidny CEL. Kolejnym krokiem było znalezienie miejsca. Wydawało by się że będzie to banalnie proste. A i owszem, jeśli tylko jesteście kolejną masówką mającą na celu mielić liczby w exelu, to faktycznie miejsca nie brakuje, otworzycie się w kolejnej nowo powstającej galerii, tudzież w innym centrum gdzie przechodnie sami się na was nadzieją. To nie nasza bajka. Od początku szukaliśmy czegoś co odzwierciedli naszą charakterną osobowość. Coś gdzie wejdziemy i powiemy „Ku*wa ale moc”. I udało się w mgnieniu oka, bo już po dwóch latach . DWA LATA !!! Dziesiątki, jak nie setki obejrzanych nieruchomości, kilkanaście prawie podpisanych umów i zawsze nieodzowne dla ludzi sztuczne problemy uniemożliwiające dalszą realizację. Dwa Lata bycia bezrobotnym jak sądzicie jak bardzo trzeba być zdeterminowanym i wierzyć w to co się kocha? Uwierzcie nam zaku*wiście mocno! Środowiska, które Nas otaczają chcą sprawić byśmy się dostosowali. Wywierają na Nas ciągłą presję, uświadamiając na siłę pewne prawdy, normy społeczne. Wszystko po to, aby Nas pochłonąć. Wtłoczyć do mrówkowatego systemu. Lecz w końcu udało się, natrafiliśmy na starą rzeźnię z 1877r, nie czarujmy się – totalna ruina. Metrowe mury i 5m wysokości. Brak wody, ogrzewania, ścian i podług, zresztą zdjęcia mówią same za siebie. Nakład prac? Łatwiej wymienić ilość kontuzji których nabawiliśmy się w czasie remontu, niż ilość wylanego cementu. Zresztą sami zobaczcie jak to wyglądało :D… a Jak wygląda teraz, będziecie mieli okazje zobaczyć już niebawem… na etapie realizacji.

Po lewej wejście do lokalu  wtedy jeszcze jakiś stary magazynek obecnie już „recepcja”.

Po prawej Jak na załączonym obrazku szatnie  z lewej Damska z prawej Męska.

Zaczęliśmy pomieszczenie dzielić tworząc ścianki działowe i nadając już docelowy kształt szatni przy okazji tworząc wszystkie niezbędne instalacje.

Po Lewej Odkryliśmy Pomieszczenie u góry gdzie niebawem powstanie salka konferencyjno-szkoleniowa.

Po Prawej Wyburzyliśmy ścianę drzwi i powstała przyjemna przestrzeń do oddychania.

W miedzy czasie również zajmowaliśmy się i dopieszczaliśmy szczegóły jak chociażby lampy … wszystkie odrestaurowane… najwyższa kategoria Wybuchu ;D

14 I już nie daleko końca realizacji było…

Lecz wszystkiego wam już dziś nie zdradzimy do zobaczenia …

Wróć